No i Kangurowo! Tygodnie walki z pania Gosia z ambasady i jestem. Po przylocie szybko stopem do centrum, tam bilet komunikacyjny sunday saver za 2$ na wszystko przez caly dzien i poszukiwania internetu, zeby skontaktowac sie znajomym znajomego znajomego... ktory mial mnie przenocowac. I tu szok, praiwe nigdzie nie bylo kafejek, a jak byly to za 10dolarow za godzine, makabra. W koncu sie udalo! o 21 mamy sie spotkac w centrum, wiec kolejne 5 godzin spedzilem w parku konczac ksiazke. Pogoda wymarzona - 25stopni, czyste niebo, pierwszy raz od baaardzo dawna o godzinie 21 nadal bylo jasno. Raph, u niego zostalem na noc, okazal sie niesamowitym gosciem, ktory do tej pory nie do konca wiem skad, znal setki slow po polsku. Przegadalismy pare godzin i rano jade sie spotkac z Jankiem, z ktorym przez miesiac bede podrozowal przez Australie. Szok. O godzinie 9 rano temperatura przekroczyla juz 40 stopni, a prognoza byla taka, ze i w samego sylwestra temperatura bedzie niewiele nizsza. Spotkanie, piwo, sylwester :] Zaczyna sie nowy rozdzial w podrozy - australijska przygoda, hell yea :] no to w droge!!!