notka do uzupelnienia.
Dzisiaj o 9.20 rano mielismy leciec do Birmy, a wyladowalismy w pieciogwiazdkowym hotelu w centrum Kalkuty, ale po kolei. Wczoraj pociag z Siliguri do Kalkuty wyniosl nas 135 rupii, czyli ok.10zl. Niesamowicie tanio jak za dystans 500-600km. Pozniej okazalo sie skad wziela sie cena - drewniane lawy na 4 osoby, na kazdej z nich przynajmniej 6-7. Nie ma miejsca dla nas. Po pertraktacjach z konduktorem dalismy mu w lape po 5$ i przejechalismy cala trase w klimatyzowanej pierwszej klasie kuszetki. :]
Na lotnisko dotarlismy dokladnie 2 godziny przed odlotem - mielismy duze obawy, ze nie zdazymy, ze wzgledu na opady - cala Kalkuta od 10 dni jest pod woda i ciagle pada. Na lotnisku okazalo sie, ze wylot jest opozniony, po czym pilot oswiadczyl, ze samolot jest popsuty. Linie Indian Airlines, zeby jakkolwiek zrekompensowac nam te straszne niedogodnosci, zapewnily nam nocleg w 5* hotelu (chwala im, czesc i uwielnienie).
Ostatnie 4 notki zostana napisane jeszcze raz + wejedzie wiecej zdjec, ale dopiero W Birmie. Oczywiscie pod warunkiem, ze cenzura na to pozwoli.