W Ha Noi wsiedlismy do nocnego pociagu, a nastepnie, tuz przed Chinska granica, zmienilismy rodzaj transportu na busa. Po kolejnych trzech godzinach dotalismy do "Flower Village". Tego i nastepnego dnia (Black Village) przewodnikiem byla Mun, jedna z najbardziej usmiechnietych osob, jakie do tej pory spotkalem w trakcie podrozy.
Wioska slynie przede wszystkim z kolorowych strojow, ktore miejscowa ludnosc - Homom - nosi od wiekow. Na miejscu spedzilismy kolo czterech godzin, odwiedzajac targ, rezydencje miejscowego "krola" i mala wioske polozona kilka kilometrow nieopodal.
Jezeli chodzi o mnie, to w koncu sie przelamalem, zeby zrobic "pare" portretow, stad tyle zdjec twarzy, ktore zdecydowanie roznia sie od twarzy ludzi z innych rejonow Wietnamu.