Trzygodzinna podroz minibusem zakonczyla sie na brzegu morza wypelnionego tysiacami wysp. Jeszcze przed wyjazdem dookola swiata, wglebiajac sie w atlasy z najpiekniejszymi miejscami swiata, nieraz zdarzylo mi sie ogladac wlasnie to miejsce. I zgadza sie to w 100%. Niesamowite wyspy, z ktorych kazda moglaby byc wspinaczkowym rajem, calkowicie powalaja na kolana. Mielismy wynajeta drewniana, kiczowata lodz, ktora przez pare godzin krazyla w gaszczu skal wystajacych z wody. Przy okazji zwiedzilismy dwie olbrzymie jaskinie, kupilismy owoce na wodnym "targu" i wieczorem dobilismy do jednej z nielicznie zamieszkanych wysp. Bilard z miejscowymi, wodka z kobry, na kolacje krab wylawiany przez nas. Tymi atrakcjami zakonczyl sie naprawde niesamowity dzien.