Ostatni egzotyczny przystanek na mojej drodze. Jeszcze kilka dni i wyladuje w domu, w duzym pokoju, ale poki co trafilem na Antyle - kolonie Holandii. To stad pochodzi likier do drinkow - Curacao (nazwa najwiekszej wyspy w grupie), to tu jest najwyzszy szczyt Holandii i to tu sa jedni z najlepszych ludzi, jakich spotkalem. Zaczelo sie juz na lotnisku - po dlugiej rozmowie z pilotem, wzialem plecak i poszedlem w strone wyjscia z lotniska, zeby zlapac stopa do stolicy, Willemstad. Po doslownie 2 minutach marszu zaczepil mnie gosc i zaoferowal pomoc. Mimo ze jechal w zupelnie innym kierunku, powiedzial, ze mnie zawiezie do centrum. Skonczylo sie to jednak tak, ze wsadzil mnie do innego samochodu i z nowym 'przewodnikiem' pojechalem na obiad do jego rodziny. I potem kolejni ludzie pomagali... i kolejni... i kolejni... Czy to ja wygladam tak tragicznie, ze wszyscy sie nade mna lituja czy po prostu ci ludzie sa tak dobrzy? Wieczorem wyladowalem w centrum i zalezalo mi na skontaktowaniu sie ze znajoma (czyt. zalatwieniu noclegowni). Ok, ale najpierw trzeba kupic karte telefoniczna. Tylko jak tego dokonac skoro WSZYSTKO jest zamkniete? Najdziwniejsza stolica na swiecie. Porazka poniekad okazala sie sukcesem, bo noc spedzilem na glownym placu pod golym niebem, gadajac do pozna z najdziwniejszym ludzmi zamieszkujacymi te mala wyspe. Nastepnego dnia z kontaktem juz nie bylo problemu, wiec wyladowalem u znajomej instruktorki nurkowania. Najsss. Niestety ani pogoda nie dopisywala, ani swiadomosc, ze nastepnego dnia mam samolot do Europy (Europy?! dziwne to). Tak czy inaczej trzeba bedzie tu jeszcze wrocic, bo warunki do nurkowania sa nieziemskie. Ostatniego dnia udalo sie spotkac Polke (pozdro, Edyta!), ktora obwiozla mnie po wyspie. Przy iscie holenderskich nalesnikach obgadalismy najswiezsze ploteczki z zycia lokalesow, przewinal sie min. temat kite'ow, innych Polakow na wyspie i jeszcze nienarodzonego dziecka Edyty - gratulejszyn! Pozniej zostalem zawieziony do centrum, szybkie zakupy Curacao i na lotnisko. Na wschod! Tam musi byc jakas cywilizacja!