Geoblog.pl    wpodrozy    Podróże    dookola swiata    rejs
Zwiń mapę
2008
17
kwi

rejs

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Nelson
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 42999 km
 
Po tygodniu siedzenia w Whitby, w koncu sie udalo. Zlapalem jachtostopa na poludniowa wyspe. O tej porze roku raczej nikt tam nie plywa, ale gosc, ktory zdecydowal sie zabarac mnie ze soba, zyje wlasnie z przeprowadzania jachtow. John, bo o nim mowa jest szescdziesiecioparoletnim kapitanem po zawale, ktory min. w 97' zdobyl trzecie mejsce w regatach Sydney-Hobart. Szacunek. W momencie, gdy zostalem zaakceptowany jako zalogant, ilosc osob na pokladzie ulegla podwojeniu.
Niedziela. Przygotowujemy jacht do wyplyniecia w morze. Jacht maly jak na tutejsze warunki, bo tylko 24 stopy, ale roboty bylo sporo - naprawa silnika, zalozenie masztu, sprawdzenie wszystkich zagli, przeglad elektryki i wiele innych.
Poniedzialek. Pogoda tragedia - deszcz, totalna flauta. No nic. Godzina 1500, wyplywamy. Po pol godzine rozwialo sie na tyle, ze na w miare malym grocie i zdecydowanie przyzwoitej genule udalo nam sie osiagnac 9 wezlow. Wynik imponujacy. Dwie godziny pozniej zrobilo sie ciemno i dopiero sie zaczelo. Wiatr rozwal sie do 40 wezlow, czyli 8-9 w skali Beauforta. Jako ze John jest juz starszym gosciem, ja bylem od wykonywania wiekszosci rzeczy. Najpierw byla zmiana foka na malenka sztormowke - fale juz wtedy dochodzily do 3 metrow, dziob jachtu za kazdym razem wbijal sie pod wode, a ja z moja mala czolowka walczylem, zeby nie wypasc za burte. Nastepnie przyszedl moment na zarefowanie grota. Patent byl nowy zarowno dla mnie, jak i dla Johna, a do tego kiepski, wiec w ciemnosci (prawie, bo czolowka byla totalnie zalana i co jakis czas przestawala swiecic) zajelo nam to sporo czasu. Generalnie sztorm skonczyl sie o 5 rano, wiec mialem za soba 11 godzin rzygania. John nie rzygal. John nigdy nie rzyga. Po 6 udalo nam sie znalezc maly fiord, gdzie "przenocowalismy" - 2 godziny snu i dalej w droge, zeby wraz z przyplywem przejsc French Pass. Tego dnia juz prawie nie wialo, wiec caly czas plynelismy na silniku bujani olbrzymimi falami z tylu. Do Nelson doplynelismy juz po zmierzchu, odebrala nas wlascicielka jachtu, u ktorej tez przenocowalem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (10)
DODAJ KOMENTARZ
calek
calek - 2008-04-17 12:30
zapitalaj na południe :) nim zima cię dopadnie :)
 
jp77
jp77 - 2008-04-17 13:45
no taaaak. ty tu sie w rzyganie zabawiasz a Chile wysmienite Marqués de Casa Concha Cabernet Sauvignon czeka :P
 
wpodrozy
wpodrozy - 2008-04-17 14:01
co ma wisiec, nie utonie... powoli, powoli tam podazam :]
 
kaczka
kaczka - 2008-04-18 16:20
nie dość, że na końcu świata, to jeszcze na jachcie...nie za dobrze??;)
ściskam mocno:)
 
carlosbs
carlosbs - 2008-04-19 01:56
"John nie rzygal. John nigdy nie rzyga." No Kuba, nie tylko miejsca odwiedzane i fotografie przez Ciebie zrobione wywieraja ogromne wrazenie - Twoje pioro ulepsza sie z kazdym wpisem. Oby tak dalej :)
 
monika
monika - 2008-04-20 16:49
oczywiscie nie mogles po bozemu przeplynac spokojnie tylko akurat musialo zapodac sztormem;]
za to cie po prostu uwielbiam:)
 
karmelka
karmelka - 2008-04-21 16:41
na poludnie? przeciez tam jest zimno. czy juz mi sie wszystko do gory nogami poprzewracalo? ;)
 
Martucha:)
Martucha:) - 2008-04-22 14:13
Jazda,jazda,jazda Kubuś:)
Trzymaj się tam i eksploruj:)
 
pw85
pw85 - 2008-04-25 22:27
Świetna podróż i świetne zdjęcia.
Pozdrawiam i powodzenia dalej!
 
Ania Niw
Ania Niw - 2008-04-29 03:04
Cześć Kuba, prawdziwa żeglarska opowieść. Zgadzam się, że pióro coraz lepsze (oprócz genialnych zdjęć). Jeśli zmierzasz w kierunku Ameryki, to kiedy masz zamiar wylądować w USA?
 
 
wpodrozy
kuba gurdak
zwiedził 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 87 wpisów87 382 komentarze382 1408 zdjęć1408 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróże
15.08.2007 - 09.12.2008